wtorek, listopada 18, 2014

Happily Ever After


Zorientowałam się, że z moim małżeństwem  dzieje się coś bardzo złego, gdy zaczęłam planować pogrzeb mojego męża.

Postanowiłam się wybrać na ten pogrzeb lub coś, co miało mu zapobiec. Często dobieram swoje lektury na podstawie pierwszego zdania i to była jedna z nich. Sięgnęłam po nią z nadzieją na zabawną i może trochę pouczającą opowieść w stylu książki W Paryżu dzieci nie grymaszą. I... ledwo dobrnęłam do końca.

Alisa Bowman opowiedziała historię prawdziwą - swoją historię. Jak za pomocą poradników ratowała swoje małżeństwo, które rozsypywało się w drobny mak. Początek mnie pochłoną. Rozbawiła mnie i zaciekawiła opowieść o młodej dziennikarce, która po perypetiach odnajduje mężczyznę swojego życia, bierze z nim ślub, rodzi mu dziecko i... niedługo po tym w myślach zaczyna układać mowę pogrzebową na wypadek wymarzonej śmierci męża (który tak w ogóle miał się bardzo dobrze). Pewnie skończyłoby się rozwodem, albo rzeczywiście czyjąś śmiercią, gdyby nie fakt, że Alisa obiecała przyjaciółce, że zacznie ratować swoje beznadziejne małżeństwo. Jako mól książkowy sięgnęła więc po tony poradników małżeńskich i zaczęła realizować plan ratunkowy. W międzyczasie przelewała swoją frustrację na papier - zaczęła pisać książkę o żonie, która popełnia zbrodnie doskonałą zabijając męża i udając nieutuloną w żalu wdowę. Niestety nie umieściła tu jej fragmentów. Przytaczała za to wiele myśli zawartych w poradnikach w nieinwazyjny sposób - jako rozmowę swoją z ich autorami jako terapeutam. Lubiłam jej dialog z książkami, które traktowała jak partnerów do rozmowy. Bezpośredniość autorki przekonuje, a subiektywny opis "dawniej wspaniałego męża", który w oczach żony przerodził się w bezdusznego ignoranta jest zrozumiały dla każdej kobiety, która chociaż raz przeżyła kryzys w związku.

Książka wciągała do momentu, w którym nie uderzyła w lekko moralizatorski ton. Autorka operuje językiem z lekkością, co sprawia, że całą historię czyta się trochę jest zwierzenia najlepszej koleżanki. Niestety obok tej koleżanki czułam obecność Cioci Dobra Rada, która na końcu każdego podrozdziału wytłuszczoną czcionką krzyczała do mnie, przekazując cenną poradę. Nie pytajcie dlaczego, ale to zniechęciło mnie trochę do całej historii. Bo chociaż pod wieloma podpisałabym się obiema rękami, to po jakimś czasie zaczęły przytłaczać (może dlatego, że zwyczajnie ich tam nie oczekiwałam). Przekaz książki stał się zbyt bezpośredni, co zawsze trochę zwalnia czytelnika z myślenia, stawia go w podrzędnym położeniu w stosunku do tekstu i odziera z tajemnicy. Dodatkowo książka staje się pod koniec rozwlekła. Autorka ostatni rozdział pisze w rok po zakończeniu swojego eksperymentu - to na plus. Ale potem pojawia się straszący dodatek - fragment wywiadu z autorką, podsumowanie, lista pytań do dyskusji dla małżeństw, dobre rady (!) wypunktowane w 10 pozycjach itp. Dużo tego. Wszystko się powtarza, mnoży kilkakrotnie i kostnieje. Żałuję, że przeczytałam ostatnie 1/4 książki. Reszty nie żałuję.

Być może to dlatego, że po 11 latach związku (w tym przeszło 4 lata małżeństwa) nigdy nie chciałam zabić L., a w książce nie szukałam rad i pocieszenia tylko rozrywki i odrobinę życiowej mądrości, która może przebijać przez doświadczenia innych. Bo przecież zawsze trzeba nad sobą pracować, nawet kiedy jest dobrze.

Jednym zdaniem - to i owo zwyczajnie bym wycięła, ale reszta całkiem niezła.


Autor: Alisa Bowman
Tytuł: Plan: żyć długo i szczęśliwie. Jak ratowałam swój związek, gdy skończyła się bajka
Tłumaczenie: Beata Śmietana, Rafał Śmietana
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-240-235-7
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka