wtorek, października 03, 2017

Druga ciąża - czy na pewno wiesz, w co się pakujesz?

Ja właściwie myślałam, że wiem w co się pakuję. Pierwsza ciąża przebiegała prawidłowo z przepisowymi mdłościami i podobnymi rewelacjami, dlatego dwie kreski na teście nie wprawiły mnie w tak wielką konsternację jak za pierwszym razem. To był grudzień 2016. Dzisiaj mam za sobą już dwie ciąże, dwa nowe doświadczenia, dwa różne zjawiska, które tylko pozornie były tym samym.


Każda ciąża jest inna tak samo jak każde dziecko jest inne, do momentu jednak póki tego nie przeżyjesz te słowa są kolejnym pustym frazesem powtarzanym podobnie jak "zdrowie jest najważniejsze" albo "podrożę kształcą". U mnie było podobnie.

Praca w ciąży

W pierwszej ciąży pracowałam krótko. Upalne lato w budynku bez klimatyzacji mnie wykończyło. Miałam wyrzuty sumienia, że odchodzę tak szybko, ale wiedziałam, że poradzą sobie beze mnie - byłam w końcu szeregowym pracownikiem i ktoś inny mógł za mnie te długopisy układać. Za drugim razem sprawa była bardziej skomplikowana. Księgarnia, którą prowadziłam miała mnie od początku - ja ją zakładałam, ja zatrudniłam ludzi, którzy ją teraz tworzą, żyła według mojej koncepcji. Nie bałam się jej zostawiać, bo nie po to otoczyłam się rozgarniętymi ludźmi, żeby teraz drżeć przed zostawieniem ich samych. Musiałam jednak ich przeszkolić do nowych rzeczy, przygotować do swojego odejścia na pewien czas. Pierwsze miesiące ciąży w pracy były więc dla mnie intensywne. Przeszłam na zwolnienie w drugiej połowie ciąży. Znacznie trudniej było mi wszystko z dnia na dzień zostawić.

Nie pamiętasz już, w którym jesteś tygodniu

W pierwszej ciąży na pytanie "który tydzień" odpowiadałam bez namysłu - czternasty, osiemnasty, dwudziesty drugi i dwa dni. W drugiej ciąży udawało mi się ogarniać, który to miesiąc i byłam z tego powodu bardzo dumna z siebie.

Masz już jedno dziecko

Pod koniec ciąży położna zalecił liczenie ruchów - trzeba położyć się na lewym boku i przez godzinę policzyć, ile razy ruszyło się dziecko. Nie brzmi skomplikowanie, prawda? No to połóż się na godzinę przy ruchliwym czterolatku. To, co w pierwszej ciąży było oczywiste, w drugiej czasami jest problemem trudnym do przeskoczenia. Nie masz już tyle czasu na wypoczywanie, bo obowiązki gonią. Nie dźwigaj, nie przemęczaj się, odpoczywaj - te rady najbardziej mnie rozczulały jakby ktoś powiedział, że powinnam wyjechać do SPA na tydzień, gdzie pobyt kosztuje tyle, co moje dwie wypłaty. Brzmi to może trochę ponuro, ale ja przez te cztery lata naprawdę przyzwyczaiłam się do mojego urwisa i weszłam na inne tryby. W tej kwestii było więc odwrotnie - to, co w pierwszej ciąży wydawałoby się wysiłkiem równy wejściu na Mount Everest, teraz było raczej standardem. Nie wspominam tego źle.

Jesteś starsza

O wieku nie wypada w dzisiejszych czasach mówić. Kobiety pierwsze dziecko rodzą często po trzydziestce i jest to normą. Biologia jest jednak nieubłagana - najlepszy wiek na rodzenie dzieci (szczególnie pierwszego) to jednak gdzieś pomiędzy 20-25 rokiem życia. Pomijam fakt dojrzałości psychicznej i ekonomicznej rodziców. Ciąże jednak przeważnie organizm łatwiej znosi w młodszym wieku. W kolejnej ciąży zawsze jesteś starsza. Czasami tylko o rok, a czasem o kilkanaście lat. U mnie było to prawie pięć - pierwsze mając 25, a drugie 30. Tragedii nie ma, ale jednak wolałam być młodsza :)

Mniej dolegliwości

Za drugim razem podobno dolegliwości są mniej dotkliwe. U mnie bilans wyszedł raczej na zero - pierwsza ciąża okropne mdłości, które osłabły na koniec, ale nie zniknęły, a po porodzie doszedł zespół cieśni nadgarstka, który w złagodzonej formie pozostał do dziś. Poza tym czułam się dobrze. Za drugim razem dręczyła mnie bezsenność i ciągłe zmęczenie, a sama końcówka to bóle kręgosłupa i biodra, przez co bywały dni, że kulałam. Przy pierwszej ciąży spacerowałam i odpoczywałam, przy drugiej w ósmym miesiącu pieliłam ogródek. Nie, żeby to miało jakiś związek...

Szybciej odczuwasz ruchy dziecka

Bo jesteś już doświadczona i odróżniasz rewolucje poobiednie w jelitach od skoków maluszka. Podobno. U mnie Róża zdecydowanie później dała o sobie znać, później pojawiła się siara w piersiach, później był brzuch i mniejszy niż przy Romanie. Wszystko przyszło później - łącznie z porodem.

Mniej zmartwień

Niemal każdy mówi o tym, że w drugiej ciąży wiesz, czego się spodziewać, więc stresujesz się mniej. Kompletnie u mnie to się nie sprawdziło. Zaczęło się już w 7. tygodniu, kiedy poszłam na pierwsze USG posłuchać serduszka i... nie usłyszałam go. Zarodek tkwił w moim brzuchu w kompletnej ciszy. Jeszcze miałam nadzieję, nawet nie panikowałam, ale ginekolog był sceptyczny. Ledwo pamiętam jak mówił, że tak się zdarza i lepiej się nie nastawiać, że jeśli organizm sam tego nie odrzuci to trzeba się zgłosić na zbieg. Był tydzień przed wigilią. Kazał zgłosić się za dwa tygodnie "to zobaczymy", ale uparłam się na termin za tydzień. 23 grudnia wieczorem usłyszałam bicie serca - nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam z radości. Niepokój pozostał do końca ciąży. Każde badanie, każde USG wiązało się z większym stresem niż w tej pierwszej.

Za pierwszym razem nie myślała tak bardzo o powikłaniach czy chorobach wrodzonych. USG genetyczne mnie nie przerażało, bo właściwie w ostatniej chwili się dowiedziałam, co jest sprawdzalne w trakcie badania i jakie może mieć konsekwencje zły wynik. Znacznie też częściej mówi się teraz o tragediach, które spotykają dzieci. Szczególnie z początkiem roku, kiedy mnożą się prośby o oddanie swojego 1% podatku, ale o tym pisałam już wcześniej. Ja starałam się na tym nie skupiać, ale były dni, kiedy bardzo kiepsko mi to wychodziło.

Wędrujące USG

Podobno w pierwszej ciąży rozsyłasz rodzinie zdjęcia USG, a w kolejnych w ogóle się nimi nie ekscytujesz. Ja zdjęcie USG Romka wysłałam siostrze, gdy poprosiła i nie pomyślałam o tym, żeby słać cokolwiek dalej. W drugiej ciąży zdjęcie Różyczki dostał nawet mój kolega z pracy. Chyba robię się sentymentalna na starość.

Lżejszy poród

Kolejny poród z reguły bywa szybszy. U mnie był błyskawiczny. I to na razie tyle w temacie. Jeszcze zbyt wcześnie na wspominanie.

Kolejna ciąża mija szybciej

Bo się nad nią tak nie rozczulasz, jak w pierwszej.
Może dlatego, że końcówka przypadła na upalne lato i bardzo to odczułam, ale druga ciąża trwała dla mnie mniej więcej... wieczność. Pierwsza zaś normalne dziewięć miesięcy.

Jedno pozostało takie samo - dalej nie mogłam uwierzyć, że COŚ we mnie rośnie i się rusza. Przez obie ciąże czułam się jak bohater filmów Ridleya Scotta zainfekowany przez Obcego, bo w twoim ciele żyje inny organizm. Abstrahując od miłości rodzicielskiej - ciąża to jednak dla mnie ciekawe doświadczenie fizjologiczne.

Autor zdjęcia: Przemysław Kaczmarek

Brak komentarzy: