niedziela, marca 08, 2015

Siedem sprawdzonych zasad budowania trwałego związku, czyli dlaczego moje małżeństwo jeszcze się nie rozpadło


Jeśli szukacie księcia z bajki to lepiej kupcie sobie opasły tom baśni dla dziewczynek do lat sześciu, przeczytajcie je dokładnie dwa razy i wyrośnijcie z nich! Wy też nie jesteście księżniczkami, a przynajmniej nie z tej bajki, którą czytali inni. Nic dziwnego, że coraz częściej mamy problem ze zbudowaniem związku. Coraz bardziej cenimy sobie indywidualność, niezależność i bezkompromisowość. Budujemy większe poczucie własnej wartości i pielęgnujemy asertywność. Cechy godne pochwały, ale tylko do momentu, w którym się w nich nie zapędzimy. Zawsze usłyszymy od przyjaciół: "ona (on) na ciebie nie zasługuje", "jesteś dla niego (jej) za dobra(y)", "nie musisz iść na ustępstwa, rób to, czego ty chcesz", aż zaczynamy w to wierzyć. Trudno zbudować relację z drugim człowiekiem skoro ona szuka księcia na białym koniu - pięknego, romantycznego i bogatego. A on najgorętszej laski w całym królestwie, którą chciało mieć co najmniej stu innych bohaterskich rycerzy, ale tylko jemu się udało. A do tego jeszcze dostanie połowę pokaźnego majątku jej tatusia w pakiecie. Smoka możemy pominąć - po co sobie brudzić ręce.
* * *

- Przepraszam i wy się tak dalej kochacie? - pytaniem na dzień dobry zastrzeliła mnie koleżanka, gdy zobaczyłyśmy się po dłuższym czasie.
- Tak, Wi - powiedziałam zdziwiona - i my tak dalej się kochamy.
- Niesamowite...

Skłoniło mnie to do pewnej refleksji.

JESTEM JAKI JESTEM

Ludzie zmieniają się pod wpływem innych ludzi, a nie na ich życzenie. Nie próbujcie partnera zmieniać na siłę, tylko znaleźć dla siebie wspólny mianownik. Każdy człowiek jest sumą doświadczeń, problemów, ich rozwiązań i konsekwencji, które ze sobą niosą. Bycie z drugą osobą jest jednym z nich. Każdy jest indywidualną jednostką i pozostaje nią też w związku. Nie możemy na siłę zagarniać czyjegoś terytorium tylko dlatego, że z jakiś powodów uznaliśmy je za własne. Związek to inwestycja. Do nas należy decyzja, czy warto ulokować w nim nasz kapitał. Nie ma zysków bez inwestycji i nie ma związków bez dania czegoś z siebie.

HUSTON, MAMY PROBLEM...

Jeśli, w dotąd udanym związku, przestaje się układać to najpewniej nawaliła komunikacja. Przestajemy ze sobą rozmawiać. Zaczynamy budować między sobą ścianę z niedopowiedzeń, niespełnionych oczekiwań i pretensji. Możemy się rozstać za setki niezmytych naczyń zamiast porozmawiać o tym i kupić zmywarkę. Zamiatanie problemów pod dywan nie załatwi sprawy - kiedyś ktoś nieopatrznie może ten dywan podnieść, a nas zasypie kupa syfu sprzed lat. Rozmowa to podstawa. Nie poznamy myśli i uczuć drugiej osoby jeśli nie będziemy jej słuchać i nie przekażemy swoich, jeśli nie zaczniemy o nich mówić. A jeśli wydaje ci się, że ta druga osoba domyśla się twoich uczuć i oczekiwań, to masz rację - wydaje ci się.

BĄDŹMY O SIEBIE ZAZDROŚNI

Podstawą w związku jest zaufanie. Nie możemy się bać, że każde wyjście partnera bez nas skończy się zdradą, a każde spojrzenie cycatej blondynki na naszego mężczyznę spowoduje, że on wskoczy jej do łóżka. Zazdrość może zniszczyć związek, ale jej całkowity brak również. Chcemy zdobywać rzeczy trudno osiągalne, bo to nas dowartościowuje, powoduje, że czujemy się usatysfakcjonowani a nasza krew szybciej krąży. Spojrzenia gorącej blondynki na naszego partnera może przypomnieć nam, że jest atrakcyjny i zaczniemy patrzeć na niego jej oczami. A potem cieszyć satysfakcją, że to nam (a nie jej) wskoczył do łóżka tej nocy. To działa też w drugą stronę. Więc zamiast urządzać sceny zazdrości ukradkiem uwiedźmy naszego partnera/kę, uśmiechajmy się i poocierajmy o ramię na imprezie. To może mieć dla nas wiele pozytywnych konsekwencji ;)

ZAKOCHAĆ SIĘ JESZCZE RAZ

Ślub nie niszczy związku i nie związuje nam rąk, ograniczając wolność - sami to robimy. Spoczywamy na laurach i przestajemy się starać. Gubi nas rutyna. Gdy zawiedzeni chcemy nowości szukamy jej w innych miejscach i innych ludziach, gwarantując sobie chwilową i wątpliwą rozrywkę. Marzymy o stałości, a zamiast tego fundujemy sobie skostniałą relację z drugim człowiekiem. Sami zapędzamy się w kozi róg. Jeśli kogoś kochamy to powinniśmy powiedzieć mu o tym, a nie twierdzić głupio, że przecież i tak o tym wie. Zróbmy coś nietypowego, co utwierdzi nas w przekonaniu, że nawet w starym związku mogą dziać się nowe rzeczy. Spowodujmy, że ta druga osoba się zarumieni, jakby miała znowu szesnaście lat.

WINNI SĄ WSZYSCY, TYLKO NIE JA

Chcesz rozwiązać problem? Zacznij od siebie. Nawet jeśli rzeczywiście masz rację, to postaraj się wyobrazić, że jednak możesz jej nie mieć. Ułatwi ci to postawienie się na miejscu drugiej osoby i chociaż w nikły sposób zrozumieć jej motywacje. Nie wszyscy patrzą na świat twoimi oczami. Tak trudno czasem uwierzyć, że ktoś może myśleć inaczej i chcieć czegoś innego niż my, że tworzymy własną wizję świata, a potem mamy pretensje, że inni nie potrafią się do tej wizji dostosować.

CIERPIENIE (NIE)USZLACHETNIA

Związek po latach staje się jałowy, a nam pozostaje wytrwać w wierności opartej nie na szczerym uczuciu, ale czystym przyzwyczajeniu i czymś, co w najlepszym wypadku możemy nazwać przywiązaniem. Jesteśmy wspólnie dla dzieci, kredytu i świętego spokoju.
Bzdura!

To my jesteśmy kreatorami własnego życia. Relacji z drugim człowiekiem nie budujemy na pierwszych pięciu randkach, ale na wszystkim co jest po nich. Nie warto tkwić w związku z kimś, kto nas deprymuje i wysysa z nas całą energię tak samo, jak nie warto po jednej porażce zupełnie z niego rezygnować. Miłość niekoniecznie wygasa tylko ewoluuje i zmienia swoje formy. Zamiast narzekać, że "kiedyś była inna" poszukajmy w niej tego, co zmieniło się na lepsze. Nie wmawiajmy sobie, że dzieci zmieniają związek na gorszy i nie pozwólmy, żeby zamiast stać na pierwszym miejscu w naszej hierarchii zajęły od razu wszystkie trzy miejsca na podium, zrzucając z niego całkowicie partnera. Pamiętajmy skąd one się wzięły, bo bocian ich raczej nie przyniósł.

JEDNORĘKI BANDYTA

W pojedynkę związku nie zbudujemy. Stara zasada mówi, że do tanga trzeba dwojga i jak wiele starych zasad niesie w sobie wiele mądrości. Nie zbudujemy relacji z człowiekiem, który tego nie chce albo zwyczajnie nie chce iść na żaden kompromis. To jak los na loterii - wielu grało, ale mało komu się udało wygrać. Jeśli jesteśmy z kimś, bo mamy nadzieję, że druga osoba się zmieni to właśnie ponieśliśmy porażkę. Kochamy kogoś za to kim jest, a nie za to kim mógłby być. Któregoś dnia może się okazać, że ulokowaliśmy uczucia w idealnym wyobrażeniu o danej osobie, a nie w człowieku z krwi i kości. Oczywiście, że nie jest taki, jak byśmy chcieli i trudno go o to winić. Najwidoczniej nie jest w stanie odnaleźć się w tej relacji i nie nadaje się na naszego partnera, albo jest zwykłym skurwielem. Tak, czy owak rozstanie jest nieunikniona, a czas działa na naszą niekorzyść.

*  *  *

Być może pomyślicie, że mój związek jest przeze mnie postrzegany jako idealny. Nie jest tak. Daleko nam do ideału i to jest w nim najlepsze. Są między nami konflikty i wiele burzliwych dyskusji, ale to właśnie nie czyni go nudnym. Codziennie uczę się czegoś nowego na temat mężczyzny, który od pięciu lat jest moim mężem, a partnerem już nie powiem od kiedy... Czasami wściekła mówię mu, że mnie denerwuje, a on co na to? Wiem, lubisz to. A ja denerwuje się jeszcze bardziej, bo też wiem, że jest w tym trochę prawdy. Dzięki tej relacji jestem silniejsza i bardziej doceniam mężczyznę, który nie chodzi za mną krok w krok ze zwieszoną głową, biegnąc do mnie z wywieszonym językiem i kwiatami w ręku po każdym najmniejszym konflikcie (właściwie kwiaty w ogóle byłyby pewnym novum w naszym związku), ale też nie ignoruje naszych problemów. Z biegiem lat coraz trudniej jest doceniać coś, o co w ogóle nie musimy walczyć i przychodzi bez żadnego wysiłku.