piątek, grudnia 27, 2013
Myśli złote i pozłacane
Czy ktoś jeszcze pamięta te niepozorne zeszyty, które krążyły po szkole wśród znajomych i nieznajomych, skrytych sympatii lub ukrywanych wrogów? Zawierały szereg właściwie nikomu niepotrzebnych pytań, które miały służyć zaspokojeniu naszej nie zawsze zdrowej ciekawości. U nas nazywaliśmy je Złotymi Myślami (chociaż dziś nazwałabym je raczej pozłacanymi, żeby nie powiedzieć po prostu tombakowymi). Skarbnica wiedzy o nas i naszych znajomych. To taki facebook właściwie, tylko bardziej dotykalny. Facebooka w końcu nie mogę schować do kartonu i wynieść na strych, a Złote myśli tak...
Pierwsze założyłam jak miałam 13 lat, a potem jak miałam chyba 15. Wybaczcie, ale nic szlachetnego w nich nie znalazłam, za to sentyment mam do nich ogromny. Zauważyłam nawet, że te wpisy, które bawiły mnie najbardziej należą do osób, z którymi do dziś utrzymuję czynny kontakt. Nie ma co - zatrzymałam przy sobie najciekawszych ludzi.
Pierwsze założyłam jak miałam 13 lat, a potem jak miałam chyba 15. Wybaczcie, ale nic szlachetnego w nich nie znalazłam, za to sentyment mam do nich ogromny. Zauważyłam nawet, że te wpisy, które bawiły mnie najbardziej należą do osób, z którymi do dziś utrzymuję czynny kontakt. Nie ma co - zatrzymałam przy sobie najciekawszych ludzi.
Pytania - te przygotowywało się z największą starannością, bo świadczyły o właścicielu. Były raczej standardowe, ale czasem można było się postarać czymś zaskoczyć.
Moje ulubione pytania, które zawierały moje (i tylko moje) Złote Myśli:
- Co lubisz
- Czego nie lubisz?
- Co cię wkurza?
- A może ktoś cię wkurza?
Ta seria pytań wykańczała czasem nawet najbardziej cierpliwych - i taki był mój zamiar. Chyba po prostu chciałam zobaczyć, jak ludzi będą na nie reagować.
- Czy lubisz moją siostrę?
- Ile masz zębów?
- O czym myślisz w Kościele?
Myślę, że gdyby ludzie odpowiedzieliby prawdę to można by napisać o tym książkę i to z całą pewnością byłby bestseler...
A sekreciki pamiętacie? Takie małe niepozorne zagięcie na rogu kartki, skrupulatnie zdobione. Pamiętam te dyskusje na korytarzu na temat moralnego aspektu zaglądania do cudzych sekretów. Ja znalazłam u siebie tylko dwa. Chyba ludzie nie byli skorzy do przekazywania mi swoich tajemnic...
A najciekawsze w nich było to, że z reguły nie zawierały żadnej wiedzy tajemnej, ot po prostu - były i wzbudzały ciekawość i to wystarczyło.
A na koniec - kilka osobistych perełek.
Moja ulubiona strona, bo promocyjna. Wierszyk popularny, ale zawierający w sobie zadziwiająco wiele prawdy (chyba jak dorosłam to dopiero to odkryłam). Zakochałam się w nim po latach.
Uwielbiam te głębokie wpisowe wierszyki :)
Pokusiło mnie nawet, żeby zadać pytania: Co o mnie myślisz?
I właściwie chyba otrzymałam tylko jedną naprawdę szczerą odpowiedź:
Nie myślę w sumie o Tobie, bez urazy, ale to chyba lepiej.
Pamiętacie, jak niedawno za sprawą pewnej życzliwej koleżanki przechodziłam małą tapetową przemianę? Tak, to ta sama osoba. Nic się nie zmieniła, uwielbiam jej szczerość.
*Zdjęcie na samym początku to jeden z wielu wpisów mojej Siostrzyczki. Przejmowała moje zeszyty kilkukrotnie, więc jej wpisów mam zdecydowanie najwięcej
Uwielbiam do tych zeszytów czasem wracać. A Wy mieliście takie magiczne myśli złotopodobne?